Rektor Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie: „Zielony Ład” to także ograniczenia stosowania pestycydów w rolnictwie (GW Lublin)

Nauka to nie tylko badania podstawowe, ale również aplikacyjne. Przenoszenie osiągnięć badawczych do gospodarki przyczynia się do wzrostu innowacyjności oraz generuje szybki postęp i rozwój – podkreśla rektor Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie prof. Krzysztof Kowalczyk.

Jacek Brzuszkiewicz: Na wielu uczelniach wyższych toczy się spór o definicję nauki. Czy nauka to przede wszystkim publikacje, indeksy cytowań, czy też odkrycia, wynalazki, które są wykorzystywane w praktyce, w przemyśle, gospodarce?

Prof. Krzysztof Kowalczyk*: To prawda. Nauka to nie tylko publikacje i indeksy cytowań. Chociaż te parametry są ważne, to jednak często nadmiernie uwzględniane. Nauka to nie tylko badania podstawowe, ale również aplikacyjne. Przenoszenie osiągnięć badawczych do gospodarki przyczynia się do wzrostu innowacyjności oraz generuje szybki postęp i rozwój. Wspomniana aplikacja osiągnięć badawczych przyczynia się również do podniesienia konkurencyjności gospodarki. Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie konsekwentnie zmierza tą drogą.

Porozmawiajmy o badaniach aplikacyjnych. Czym zajmują się naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie?

– Badania aplikacyjne dotyczą głównie technologii żywności zwłaszcza w zakresie opracowywania produktów probiotycznych, np. jogurtów i innych produktów mlecznych, w celu pobudzania rozwoju prawidłowej flory jelit, która poprawia nasze samopoczucie i zdrowie.

Naukowcy z UP opracowali technologie produkcji makaronu o obniżonym indeksie glikemicznym, doskonalą technologie przetwórstwa mięsa. Prowadzą badania z zakresu hodowli roślin, jak opracowywanie markerów DNA i introdukcja nowych genów odporności. Realizują także prace badawcze z zakresu mechanizacji i automatyzacji procesów technologicznych czy chowu i ochrony zdrowia zwierząt.

Co ważne, badania aplikacyjne w zdecydowanej większości są finansowane ze środków zewnętrznych. Tylko w 2020 r. we współpracy z podmiotami gospodarczymi prowadziliśmy aż 93 projekty. Ich wartość to ponad 5 mln zł. Ale te wartości będą systematycznie rosły.

Efektem prowadzonych badań są patenty i wynalazki. Najwięcej patentów nasi naukowcy uzyskali z zakresu inżynierii mechanicznej, ochrony środowiska, biotechnologii i technologii żywności.

Jak wygląda to przenoszenie osiągnięć naukowych, badawczych, wprost do gospodarki?

– Dam przykład. Pszenżyto to nowy rodzaj zboża wytworzony przez człowieka. Pierwsze wyhodowane odmiany były zbyt wysokie, w efekcie problemem było wyleganie roślin, które utrudniało zbiory i znacznie obniżało plony i jakość ziarna.

Właśnie tym problemem zajęli się naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Z żyta do pszenżyta został wprowadzony gen karłowatości o nazwie Ddw1, dzięki czemu skrócono wysokość roślin o ok. 20 proc. Efekt? Mniej słomy i wyższe plony ziarna. Na identycznym areale wysialiśmy dwie odmiany pszenżyta. Ta z wprowadzonym genem karłowatości dała wyższy plon ziarna o ok. 2 tony z hektara, czyli o ok. 20 proc.

Badania aplikacyjne będą wykonywane w Centrum Badawczo-Wdrożeniowym i Dydaktycznym Innowacyjnych Technologii w Ogrodnictwie, którego budowę Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie właśnie rozpoczyna.

– To prawda. Centrum ma być gotowe za rok i będzie jednym z najnowocześniejszych w kraju. Znajdą się tam zautomatyzowane szklarnie, wyposażone w system doświetlania roślin światłem LED, hale wegetacyjne z systemem automatycznego zamgławiania, sterowania światłem i klimatem oraz dozowaniem pożywki, a także system do cyfrowego diagnozowania i fenotypowania roślin. W Centrum powstanie budynek, którym znajdą się sale wielofunkcyjne i laboratoryjne wyposażone w sprzęt audiowizualny.

Po co to wszystko? Do przeprowadzania specjalistycznych badań, np. wpływu natężenia i określonej długości fali światła na wzrost i odporność roślin na czynniki biotyczne i abiotyczne (np. na choroby wywołane przez grzyby). Bo trzeba wiedzieć, że Zielony Ład, na który stawia Unia Europejska, to nie tylko ograniczanie czy też nawet eliminowanie węgla z energetyki, ale także ograniczenia stosowania pestycydów w rolnictwie.

Ale to wcale nie jest tylko nauka dla nauki. Przecież wspomniane wyniki badań będą w przyszłości wykorzystywane w praktyce. Np. przez drony sterowane przez satelitę. Dziś wszystko wydaje się bardzo futurystyczne. Ale za kilka lat już wcale takim być nie musi.

Zielony Ład, czyli ochrona środowiska. To chyba jedno z kluczowych zadań, jeżeli chodzi o badania naukowe nie tylko w rolnictwie?

– Od wielu lat prowadzimy prace badawcze w tym zakresie. Obejmują one kwestie ograniczenia stosowania środków ochrony roślin, biologicznych metod zwalczania patogenów, ochrony łąk, torfowisk oraz ekologicznych metod zagospodarowania odpadów, oczyszczania ścieków i energii odnawialnej.

Zresztą ekologia to nie tylko badania naukowe. Także praktyka. W powstającym Centrum Badawczo-Wdrożeniowym zamontowane zostaną ogniwa fotowoltaiczne oraz zbiorniki na wody opadowe, co również będzie przyczyniać się do ochrony środowiska.

W Lublinie powstaje także Stacja Badawcza i Ośrodek Dydaktyczno-Szkoleniowy Jeździectwa i Hipoterapii.

– Najnowocześniejszy w Polsce. Wielkim atutem ośrodka hipicznego będzie kryta ujeżdżalnia o powierzchni ponad 2 tys. m kw., gdzie będą mogły odbywać się zawody międzynarodowe, nawet te najwyższej rangi. Jestem przekonany, że na tym zyskamy wszyscy – nasz uniwersytet, Lublin i Lubelszczyzna.

Ale to nie wszystko. Konie, jeździectwo to przede wszystkim hipoterapia, ważna metoda leczenia polegająca na odzyskiwaniu wiary w siebie, przywracająca nadzieję. I tu widzimy miejsce do współpracy z innymi uczelniami, psychologami, lekarzami, terapeutami.

Czy nauka idzie w parze z dydaktyką?

– Wysoka jakość kształcenia to przede wszystkim bardzo dobra kadra oraz odpowiednia infrastruktura badawczo-dydaktyczna. Nie wyobrażam sobie wysokiej jakości kształcenia na studiach wyższych bez powiązania realizowanych badań z procesem dydaktycznym.

Więcej na stronie Gazety Wyborczej Lublin